top o serwisie o nas nasza podroz kontakt newsletter strona glowna www.honeymoonstory.net www.podrozposlubna.com
Relacje Moni i przybysza
Nasz blog o podróżach
Zobacz najnowszy wpis i inne ciekawostki oraz porady o podróżowaniu

czytaj więcej



Nasza książka "Goniąc marzenia" już jest w sprzedaży :)

Przeczytaj recenzję Marka Kamińskiego
Zdjęcia moni i przybysza
Zdjecia Moni i Przybysza Etap trasy / Galeria zdjęć:



KategorieWybierz kraj:



Jesteś
niezalogowany/a
Zaloguj

Poznaj relacje użytkowników
Relacje Moni i Przybysza
Świat jest mały
Świat jest mały
Przedstawimy 3 osoby spotkane na przełomie stycznia i lutego w Argentynie. Oczywiście 3 spośród wielu.

5 tys owiec i 10 tys hektarów
W Bariloche pół nocy i kilka browarków upłynęło w przedziwnym towarzystwie – białego farmera z Afryki Południowej, potomka kolonizatorów. DG (tak sie przedstawił) urodził się na farmie po środku dokładnie niczego, bo cały czas mieszka i pracuje na farmie w samym centrum RPA. Jego życie to 10 tys hektarów, 5 tys owiec i sporo bydła (średnie gospodarstwo w Polsce to chyba kilkanaście hektarów). Na motocyklu lub koniu potrzebuje kilku dni, żeby je objechać i doglądać wszystkiego. Jego rekord strzyżenia owcy to 45 sekund, ale mówi, że rekord świata wynosi 18.

... To są fragmenty naszych oryginalnych relacji z podróży. Na ich podstawie powstała książka Goniąc marzenia, czyli podróż poślubna dookoła świata Zapraszamy do lektury! :) ...

Czekoladki mamusi, gawędy tatusia
Dziś rano wyjeżdżamy z miejscowości o fajnie brzmiącej nazwie San Martin de Los Andes, takiej grynicy górskiej. Jedziemy do Bariloche, czyli argentyńskiego Zakopanego. Po drodze na dworzec autobusowy, idąc po uroczym miasteczku w dolinie nad polodowcowym jeziorze z zimną wodą o ciemno granatowym kolorze, nie mogliśmy nie wstąpić kolejny raz do mamusi. Delektujemy się chłodnym, przyjemnym górskim wiaterkiem, bo wiemy, ze niedługo nie będzie po nim śladu i zacznie się kolejny upalny dzień. Nie wiedzieliśmy za to, że u mamusi czeka na nas prezent od tatusia... :)

Tatuś to bez wątpienia najciekawsza osoba spotkana podczas całej naszej podróży. Tatuś długo pozostanie w naszych sercach. Spotkanie z tatusiem było dla nas wielkim przeżyciem, a gawędy tatusia najlepszą lekcją historii. Tatuś jest Polakiem.

Mamusi nie mogliśmy już poznać. Ale smak ręcznie robionych czekoladek „Mamusia”, które dostaliśmy od tatusia długo będziemy pamiętali. Tatuś, czyli pan Zbigniew lub Jose, jest prawie dziewięćdziesiąt letnim, wysokim, z wiecznym uśmiechem na buzi Polakiem. Szybko stało się dla nas jasne dlaczego wszyscy, Polacy i Argentyńczycy, nazywają tatusia – tatuś. On po prostu jest jak tatuś dla wszystkich. Wszyscy go szanują, słuchają i lubią odwiedzać.

Tatuś podobnie jak tysiące innych Polaków walczących o wolność musiał po wojnie, gdy wolność uzyskaliśmy, uciekać z naszego kraju. Uciekając przez Europę poznał mamusię. To był 20 czerwiec 1945 roku. 14 lipca wzięli ślub! Potem trafili do Argentyny. Mają piękny, stary dom u podnóża góry pod lasem i fabryczkę czekolady „Mamusia”.

Tatuś jest wychowankiem Aleksandra Kamińskiego (to on napisał wszystkim znane Kamienie na szaniec), współtwórcą Szarych Szeregów, członkiem batalionu Parasol, a potem Zośka...

...

przełom stycznia i lutego 2008



Przeczytaj też co łączy traktoriadę z naszą podróżą poślubną
kliknij tutaj

Jesteśmy w galerii podrozników onetu, zobacz!
kliknij tutaj




Mapa naszej podrozy, bo do tej pory tego brakowalo na stronie


View Larger Map