Zróżnicowane nasze ulubione Peru
Z Peru do Peru
Ostatnie kilka dni w drodze do Yurimaguas w dżungli z Mancory na wybrzeżu peruwiańskim mieliśmy wrażenie jakbyśmy nie tylko przejeżdzali przez różne kraje, ale nawet kontynenty. Z bardzo suchego, pustynnego i zakurzonego wybrzeża, w kilka godzin wjechaliśmy w wysokie, zielone Andy. Najpierw były to skaliste i piaskowe góry, ale im dalej i wyżej wjeżdżalismy, robiło się bardziej zielono i przyjemnie.
Dojechaliśmy w końcu do Chachapoyas. Nie było to takie łatwe.
Regionalną atrakcją turystyczną jest twierdza Kuelap, takie mniejsze Machu Picchu przedinkaskiej kultury Chachapoyasów. Niewątpliwie urok tego miejsca jest zwielokrotniony przez to, że przyjeżdża tu mniej więcej tylu turystów w roku, co na Machu Picchu w ciągu dnia.
... To są fragmenty naszych oryginalnych relacji z podróży. Na ich podstawie powstała książka
Goniąc marzenia, czyli podróż poślubna dookoła świata
Zapraszamy do lektury! :) ...
Gdy kolejnego dnia jechaliśmy znowu z braku jakiejkolwiek publicznej komunikacji taksówką do Yurimaguas, to coraz bardziej czuliśmy się jak w Azji. Takie są nasze pierwsze wrażenia z Amazonki, czy też z Selwy, bo tak nazywają ten region Peruwiańczycy.
Ostatni odcinek drogi taksówką był pięknym przejazdem przez ostatnie góry. Najpierw, gdy ruszaliśmy, kierowca i pozostałych dwóch lokalnych współpasażerów przeżegnali się.
Szybko przekonaliśmy sie, o co chodziło.
...
Yurimaguas leży w północno-wschodnim Peru. Tutaj kończy sie cywilizacja, tzn. kończy się droga i dalej jest już tylko rzeka, Amazonka. Zaczyna się wielki las, tzw. płuca Ziemi. Trzeba płynąć około dwóch tygodni do kolejnego miasta z drogą, do Manaus w Brazyli po drugiej stronie dżungli amazońskiej.
Od razu po zamelinowaniu się w hostelu pobiegliśmy do portu na rzece. Stąd bierzemy statek rzeczny, tzw. lanczię i płyniemy głębiej w dżunglę amazońską. Marzyłem o tym od wielu lat. A dokładnie od kiedy pierwszy raz czytałem z wypiekami na twarzy przygody Tomka Alfreda Szklarskiego, który najpierw płynął Amazonką, a potem jej dopływem Ucayali. My będziemy płynęli dokładnie odwrotnie.
...
Jesteśmy już dwa miesiące w Peru, a nie wspominaliśmy jeszcze o kontaktach Moni z macho peruwiańskimi. Rzadko zdarza nam się chodzić gdzieś osobno. Ale za każdym razem, bez wyjątku, gdy Monia pójdzie gdzieś sama, to zaczepia ją jakiś koleś. Nawet gdy w kafejce internetowej przydzielą nam komputery w dwóch różnych salach, to facet siędzący obok niej i nie wiedzący o mojej obecności zaraz ją zagaduje. Nie są to świńskie pogwizdywania tyko kultularne i sympatyczne zagadywanie. Moja żona szybko jednak ucina, że mąż na nią czeka (przynajmniej tak twierdzi) i ci podrywający od razu pochmurnieją i z żalem, ale spokojnie, wycofują się.
Początek maja 2008
Przeczytaj relację o Inkach i pływających wyspach
kliknij tutaj
Zobacz zdjęcia z Machu Picchu i z wysp pływających
kliknij tutaj